sobota, 8 czerwca 2013

Takeaway - codzienne przekąski w mojej torebce


Cały dzisiejszy dzień spędziłam poza domem. Miałam kilka spraw do załatwienia no i byłam na uczelni, bo to przecież sesja. W związku z tym, że dopiero wróciłam do domu, publikuje post późnym wieczorem.

Zawsze, gdy dany dzień spędzałam na przykład na uczelni rozpoczynałam go jak zwykle od śniadania, a potem ewentualne przekąski kupowałam gdzieś przy okazji. Były to zazwyczaj drożdżówki, bułki, pączki, rogale, batoniki. Bardzo rzadko sięgałam po owoce, a najczęściej wybieranymi napojami były te gazowane i słodkie. Jak już wspomniałam w poprzednim poście wszystko zmieniło się w czasie mojej diety. Gdy miałam ustalony limit kalorii na dany dzień (mniej więcej 1400 kcal), musiałam zwracać szczególną uwagę na to co jem, w jakich ilościach i jaką dana rzecz ma wartość energetyczną. Gdybym przykładowo zjadła słodką drożdżówkę z serem lub innym dodatkiem,  która będzie miała mniej więcej 500 kcal to nie zaspokoiłabym swojego głodu na długo, a na pozostałe posiłki pozostało by mi już tylko 900 kcal. Podczas diety przekonałam się ile kalorii mają dane potrawy i produkty. Przyznam, że niektóre przypadki są na prawdę zaskakujące, ale o tym może w innym poście.

W ten oto sposób rozpoczęłam poszukiwania zdrowych przekąsek, które mogłabym zajadać w ciągu dnia. Oto kilka moich  smakołyków.







Może zacznę od tego co lubię najbardziej czyli owoców. Najlepiej sprawdzają się w podróży jabłka, gruszki, winogrono, banany, które można łatwo skonsumować. Bardziej kłopotliwe jest spożywanie na przykład pomarańczy, czy mandarynek, ale mimo wszystko czasem je ze sobą zabieram. Kolejnym smakołykiem są bakalie, począwszy od mieszanki studenckiej i różnego rodzaju orzechów, a kończąc na suszonych jabłkach, bananach, żurawinie czy też rodzynkach. Czasem lubię też zabrać ze sobą coś chrupkiego, a jest to przeważnie pieczywo typu wasa lub wafle ryżowe.  Jeżeli już decyduje się na przyrządzenie jakiejś kanapki to tylko i wyłącznie z pełnoziarnistego pieczywa. Staram się wybierać takie z mąki żytniej. Uwielbiam też jogurty pitne, które często zabieram w podróż a czasem sama przyrządzam sobie jakiś koktajl z owoców na wynos. Oprócz wymienionych smakołyków niezbędnym elementem jaki towarzyszy mi cały dzień jest woda. Wiem, że najlepsza dla organizmu jest niegazowana, ale ja przepadam za wodą z dodatkiem dwutlenku węgla w związku z czym poszłam na kompromis i ostatnio pije wodę lekko gazowaną. 

Ale się dziś rozpisałam, jak nigdy. Teraz czas na zasłużony wieczorny relaks.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz